„Girls Talk” to seria stworzona z myślą o kobietach, które szukają inspiracji, wsparcia i motywacji w różnych dziedzinach życia. W każdym wywiadzie głos zabierają wybitne kobiety, które dzielą się swoimi doświadczeniami, sukcesami, ale także porażkami i naukami, które z nich wyciągnęły.
Wywiad z dietetykiem Natalią Krupiak (@dietbynat)
Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?
Miłość do sportu zaszczepili we mnie rodzice. Obydwoje są byłymi lekkoatletami, więc już od początku podstawówki zabierali mnie ze sobą na przebieżki po parku niezależnie od pory roku. Zaraz kończę trzydziestkę i do tej pory, niezależnie od pory roku, biegam co drugi dzień!
Girls Talk: Jakie inne dyscypliny sportowe trenowałaś, i jak to wpłynęło na Twoje podejście sportu?
W międzyczasie, oprócz lekkoatletyki, trenowałam pływanie, siatkówkę i taniec. Na studiach dietetycznych ukończyłam również kurs trenera personalnego z myślą, że może po studiach pójdę w tym kierunku.
Niestety zawsze wydawało mi się, że bez odpowiedniego wykształcenia kierunkowego (np. fizjoterapia) nie jestem osobą na tyle kompetentną żeby prowadzić treningi personalne. Kurs ten jednak dał mi dużą dawkę pewności siebie na siłowni i treningi stały się dla mnie niesamowitą przyjemnością.
Jak zaczęła się Twoja droga ze zdrowym odżywianiem?
Sięgając pamięcią do moich początków krętej drogi do zdrowego odżywiania dochodzę do momentu, w którym w wieku 12 lat zostałam zaproszona do agencji modelek. Jako wysportowana, wysoka dziewczynka, przed burzą hormonalną związaną z okresem dojrzewania, nadawałam się do tego idealnie – jadłam co chciałam, a figura jak marzenie!
Później przyszło gimnazjum i moje ciało zaczęło się zmieniać. Trądzik, tkanka tłuszczowa tu i ówdzie, a wszystko przyklepane przeróżnymi wymysłami żywieniowymi przez stres związany ze zmieniającą się sylwetką (a przecież wciąż marzyłam o modelingu!). Przed szkołą i w szkole nic nie jadłam, żeby czasem nie odstawał mi brzuch na wfie, więc pierwszy posiłek potrafiłam zjeść o 15:00. Kończyło się to napadami objadania i ostatecznie, po czasie zdiagnozowaną, bulimioreksją.
Girls Talk: Jak radziłaś sobie z bulimioreksją i jak wpłynęło to na Twoje podejście do zdrowego odżywiania?
Trafiłam na terapię, którą jako zbuntowana nastolatka tolerowałam tak źle, że moją motywacją do zmiany było to, żeby tylko tam więcej nie przychodzić.
Dlaczego wybrałaś dietetykę? Czy to był Twój pomysł na karierę od samego początku?
Pod koniec gimnazjum pojawił się w mojej głowie kolejny genialny plan – do nowej szkoły wkroczę jako nowa osoba. Tak zaczęła się dieta 1000 kcal, która, restrykcyjnie przestrzegana, pozwoliła mi przekroczyć próg liceum z 10- kilogramowym ubytkiem masy ciała. Dodatkowo,niestety też ze skutkami ubocznymi w postaci zaburzeń miesiączkowania i zespołu jelita drażliwego.
No i oczywiście brakiem siły do ukochanego biegania. To właśnie wtedy zaczęłam się interesować nie tylko żywieniem, ale też ODŻYWIANIEM organizmu, a skończyło się to wszystko ukończeniem studiów magisterskich z dietetyki.
Jak wspominasz początki swojej kariery?
Idąc na studia dietetyczne słyszałam z każdej strony “nie będziesz miała pracy”. Jedynie moja mama pchała mnie do przodu mówiąc, żebym szła za głosem serca i robiła to co kocham.
Kiedy przyszedł upragniony koniec drugiego roku studiów licencjackich, po którym miały się odbyć praktyki w gabinecie dietetycznym stwierdziłam, że to jest moja jedyna szansa na złapanie doświadczenia. Nie licząc na to, że miejsce w jakiejkolwiek placówce zorganizuje mi uczelnia, po wpisaniu hasła “dietetyk Wrocław” w google obdzwoniłam WSZYSTKIE gabinety dietetyczne, które znajdowały się w moim mieście. Tak trafiłam na praktyki, na których siedziałam całe wakacje, znacznie przekraczając liczbę godzin, którą miałam wyrobić i SŁUCHAŁAM…
Słuchałam, przyglądałam się wizytom, a po wizytach analizowałam i dopytywałam o co tylko mogłam. W tym gabinecie po ukończeniu licencjatu dostałam pracę i pracowałam tam jeszcze przez kolejne 3 lata. Później przez pandemię przeszłam na własną działalność, zajęłam się prowadzeniem swoich social mediów i dzięki temu dziś możecie mnie kojarzyć jako @dietbynat.
Podobne artykuły: